Wadera przyglądała się przez chwilę Marvel’owi, robiąc
wielkie oczy. Jej „brwi” lekko uniosły się ku górze, ni to w geście zdziwienia,
ni niedowierzania. Zatrzymała się i obrzuciła basiora szybkim spojrzeniem,
taksując go od góry do dołu. Właściwie to sama do końca nie wiedziała jaki to
miało cel, ale zdarzało jej się już reagować w podobny sposób. Najczęściej
dostrzegała u siebie takie zachowanie, gdy chciała poznać po kimś czy mówi
prawdę, albo czy robi sobie z niej jaja. Nie żeby taksowanie innych przynosiło
jakieś rezultaty, ale pewnych nawyków ciężko się pozbyć.
Blue przyglądała się samcowi jeszcze trochę, tak by
utwierdzić się w przekonaniu, że Marvel nie kłamie. A potem jeszcze odrobinę
dłużej, tak by on wiedział, że ona wie, że ten nie kłamie. Zaraz potem zrobiła
chyba najmniej odpowiednią i, zdawało by się, najmniej przewidywalną rzecz. Co
mianowicie? Zaczęła się śmiać. Nie był to jednak ani drwiący, pełen pogardy
śmiech, ani też pełen zakłopotania niezręczny chichot. Raczej szczere okazanie
rozbawienia, które nie było w żadnym wypadku złym, ani nieuprzejmym gestem.
~Co cię tak bawi?- Marvel uniósł lekko brwi, patrząc na
Niebieską tak, jakby właśnie opętał ją jakiś rozchichrany demon, albo jakby ta
wcześniej spożyła tajemnicze liście lub zioła wątpliwego pochodzenia i nazwy. Jednak
śmiech (a zwłaszcza szczery) ma do siebie to, że jest zaraźliwy, dlatego też nie
minęła chwila, a na pysku białego samca również zagościł uśmiech.
-Nie, po prostu…- zaczęła wadera, przy okazji próbując
pozbyć się śmiechowej czkawki- Po prostu myślimy całkiem podobnie.
~I to jest aż takie zabawne?- basior uśmiechnął się pod
nosem, gdy Blue zaczęła energicznie przytakiwać.
-Tak! A poza tym wyobraziłam sobie Kupidyna, na podstawie
tego, co o nim sądzisz.
Basior wydał się trochę zaciekawiony tajemniczą wizją jej
przyjaciółki, która z taką łatwością doprowadziła ją do śmiechu, dlatego też
poprosił by ją przedstawiła.
-Przez ciebie wyobraziłam sobie małego zgreda ze skrzydłami,
który lata nago z łukiem po lesie i strzela do pierwszych, lepszych napotkanych
wilków.- Blue przyłożyła sobie łapę do oczu, jakby tym gestem chciała odgonić
od siebie tą dziwną wizję.- Nie pytaj skąd ten pomysł.
~Nie wiem czy chcę wiedzieć.- basior pokazał samicy język, na
co ta, nie znajdując lepszej odpowiedzi, szturchnęła go w bark.
Właściwie to brakowało jej towarzystwa Marvel’a. Był on
jednym z wilków, które potrafiła nazwać prawdziwymi przyjaciółmi, podobnie jak
Rirę, czy Asher’a. Azzai też była w porządku, choć ostatnio nie miała czasu by
się z nią zobaczyć. A kto wie? Może Sonea również dołączy do tej garstki
wilków, które są dla niej naprawdę ważne? Właściwie to siostra wydawała się jej
w porządku, choć była trochę nieśmiała i jak dla niej zbyt wrażliwa. Ale
trudno, każdy jest inny, nie?
-Na pewno? To fascynująca opowieść!
~Jasne, wierzę ci na słowo. A tak w ogóle…
-Hm?- Blue wyrwała się ze swoich myśli, które odrobinę
oderwały ją od świata rzeczywistego. Poza tym, jak zwykle były chaotyczne i
zupełnie nie na temat.
~Myślałaś może by go kiedyś
powstrzymać?- pytanie brzmiało nienormalnie i zapewne takie było, choć taka
wadera jak Blue wcale nie widziała w nim nic złego. W tamtej chwili bardziej
martwiła się o to, czy Kupidyna faktycznie można złapać, niż tym co by się stało
gdyby tak zrobili.
-Ty, to nie jest taki głupi pomysł… stop! A co jeśli zacznie
w nas strzelać? Myślisz, że to boli?
~Jak ten psychopata weźmie nas na celownik, to mu się
zrewanżujemy. Sami pokłujemy go tymi strzałami!
-A potem przywiążemy do skały i nikt go nigdy nie znajdzie!
Im dłużej tak rozmawiali i wymyślali to coraz śmielsze i
bardziej zwariowane scenariusze, tym ten plan zaczął się wydawać bardziej
wiarygodny. Blue najpierw czuła się tak, jakby ta cała historia z uwięzieniem
Kupidyna była już swego rodzaju strategią bojową, a ona wraz z Marvel’em
omawiają ją po raz kolejny, gdyż zaraz będą razem szykować się do wielkiego
zamachu. Później wszystko co mówili brzmiało trochę tak, jakby ich plan był
wielkim sukcesem i zakończył się powodzeniem, a oni sami już dawno temu odnieśli
zwycięstwo, pozbywając się tego psychopaty z łukiem.
Zaraz oboje popatrzyli się na siebie i jak jedne mąż wybuchnęli
śmiechem. Blue słyszała rozbawienie Marvel’a w swojej głowie, choć było ono tak
wyraźne i szczere, że równie dobrze basior mógłby wcale nie posługiwać się
telepatią. Sama nie pamiętała, kiedy ostatnio miała tak dobry humor, że była
zdolna spacerować z kimś i obmyślać plany porwania Kupidyna. Naprawdę istnieje
bardzo mało wariatów na tym świecie, a Blue ceniła sobie takich jak ona ponad
wszystko.
-Jesteś stuknięty.- zwróciła się do Marvel’a, dalej nie
mogąc się opamiętać i pozbyć śmiechowej czkawki.
Biały basior wyprostował się i zaczął udawać oburzonego, co
jeszcze bardziej ich rozbawiło.
~I kto to mówi, co?
-Oj tam.- szara wadera machnęła niedbale łapą.- To, że ja
mam nierówno pod sufitem już dawno zostało udowodnione.
Blue usłyszała w swojej głowie cichy śmiech Marvel’a. Była
naprawdę w dobrym humorze i przyłapała się na ty, że nie może przestać się
uśmiechać. Zaraz zebrało jej się na nucenie pod nosem, co już w ogóle było u Niebieskiej oznaką bardzo dobrego humoru.
~Jasne, jasne. To co?- biały wilk zmienił temat.~Rozumiem, że jesteśmy umówieni na wspólne polowanie na Kupidyna?
Samica zasalutowała mu ironicznie, ze zbyt wielkim oddaniem.
-W każdej chwili, kiedy tylko sobie życzysz. Ale zanim wcielimy nasz plan w życie... to uważaj, byś nie spotkał tego szaleńca na swojej drodze.- odparła i po chwili wahania dodała kolejne słowa.- Szkoda by było, gdyby jego strzała ugodziła cię zbyt wcześnie.
Marvel? Ja wiem, że jestem okrutna, ale po prostu musiałam to napisać XD
Czuję w ostatnich słowach Blue głębszy, filozoficzny sens...Ty naprawdę lubisz męczyć Marvela? XD
OdpowiedzUsuńOczywiście, że jest w nich głębszy sens, a jakże by inaczej? x3 Nie, nie lubię go męczyć, ale tak mnie jakoś naszło na to końcowe zdanie.
UsuńZbyt wcześnie...Lua też to dostrzega, ale jest za głupia by to pojąć -_-
OdpowiedzUsuńWcale nie jest zbyt głupia. To moja wina, bo lubię robić innym wodę z mózgu >3
Usuń