- I wtedy on machnął swoim wielkim ogonem, a ja momentalnie poczułem go
na swoim brzuchu...! - zawołał entuzjastycznie Christopher, a cała nasza
trójka słuchaczy parsknęła niepohamowanym śmiechem.
- Nie bylibyście tacy weseli, gdybyście wiedzieli jak daleko
wylądowałem! - powiedział basior, również rozbawiony. Potrafił
opowiadać, no nie powiem. Mocno wczuwał się w każdą historię, przez co
jeszcze bardziej nakręcał wilki, które postanowiły go słuchać.
- Haha, och, Christ! Czasami jesteś takim głupkiem... - westchnęła Sonea
próbując opanować narastającą w niej radość i wycierając łzę spod oka.
- Ej! Nieprawda! Przecież to on zaczął! – Basior obruszył się
teatralnie, lecz zaraz potem rozchmurzył się i poczochrał naszą akolitkę
i Darkne po czuprynach.
- H-Hej! - zaśmiały się jednocześnie, odpychając łapy Christophera od siebie. Zachichotałam cicho pod nosem na ten widok.
– Podokuczaj Farce, a nie nam! – zawołała ciemna wadera, widząc mnie stojącą i wolną od tortur skrzydlatego.
- Nie chciałbym zniszczyć tej pięknej ozdoby w Twoich włosach -
wyszczerzył się i wskazał łapą na mój łeb, tym samym przestając dręczyć
obie wadery.
- Hę? O czym...
N ie miałam pojęcia o czym mówił, póki moja kończyna nie powędrowała do
góry i nie dotknęła kwiatu, który dalej siedział wczepiony w moją
fryzurę. Kiedy wyczułam pod łapą znajome płatki róży, pociągnęłam za
nie, tym samym wyjmując ową roślinę i popatrzyłam na nią zdziwiona.
- Skąd ją masz? Nie wiedziałam, że w pobliżu rosną takie ładne róże -
powiedziała Sonea, przypatrując się jej z zaciekawieniem oraz
poprawiając zmierzwione przez basiora futro.
- Właściwie, to jest prezent... - mruknęłam cicho, zanim zdążyłam ugryźć się w język. Co im właściwie do tego?
- U, od kogo? - Kolejne pytanie powędrowało w moją stronę, tym razem wypowiedziane przed Darknenyomu.
- Od takiego... - „Zarozumiałego dupka i oślizgłego węża” - jednego
wilka... Ale to było już dawno - dodałam z nutką melancholii, by zmylić
te ciekawskie istoty - Jeszcze zanim dołączyłam do watahy -
sprostowałam.
- Rozumiem - rzekł Christ i otworzył pysk, by znów coś powiedzieć, szybko mu przerwałam:
– Zrobiłam się głodna… – odezwałam się nagle, wstając. Trzy pary oczu
spoczęły na mej osobie. – Idę coś upolować – skłamałam, chcąc już
oddalić się od towarzystwa.
– Powodzenia! – zawołała Sonea, przenosząc swój wzrok na Christophera.
Najwyraźniej już stwierdzili, że oficjalnie odłączyłam się od rozmowy,
bo znowu zaczęli żywo między sobą dyskutować. Rzuciłam im ostatnie
spojrzenie i odwróciłam się z zamiarem oddalenia, i przemyślenia kilku
spraw.
~~~~
- Po cholerę noszę ten przeklęty badyl? - zapytałam samą siebie, kiedy wkraczałam już na wąską ścieżkę prowadzącą do lasu.
- Bo może jest dla Ciebie ważny - zakpił Ventus, o którym dawno
zapomniałam i nie zdawałam sobie sprawy z dalszej jego obecności.
- Hah, nie żartuj! - prychnęłam sarkastycznie w jego stronę, spoglądając
nań kątem oka.. Przystanęłam na chwilę, przez co wyprzedzający mnie
duch został pociągnięty do tyłu przez niewidzialny łańcuch, którym jest
do mnie przykuty.
– Mogłabyś ostrzegać, wiesz? – oburzył się, obracając łeb. Jego oczom
ukazała się postać brązowej wadery z wyciągniętą przed siebie łapą, na
której spoczywał owy kwiat, a ona sama patrzyła na niego dziwnym
wzrokiem. Ventus jedynie przewrócił oczami.
- Przypomnij mi, po co go wzięłam? - zapytałam, zastanawiając się nad
jakimikolwiek właściwościami tej róży. Co ciekawe, dalej była świeża i
pachnąca, jakby dopiero ścięta. Fioletowy basior, który w tym momencie
przewrócił się na grzbiet i lewitował leniwie w powietrzu, na dźwięk
mojego polecenia wyczarował przed sobą mały arkusz papieru ( dla
rozrywki i szpanu, oczywiście) i chwytając go w łapę, zaczął czytać
monotonnym, znudzonym oraz denerwująco obojętnym głosem:
- "Chociaż z drugiej strony powiedział, że jest moja. Moja, to moja. Mam
porzucić MOJĄ rzecz? Poza tym, gdybym ją miała przy sobie, mogłabym
wypominać temu arogantowi jego „chwilową słabość”, która objawiła się
pod postacią tego PODARUNKU. No bo, z której strony by nie spojrzeć, to
prezent. Ha-ha." - Skończył recytowanie, a rzecz, na której była
zapisana ta myśl, zniknęła i Ventus znowu powrócił do leniuchowania, tym
razem zamykając również oczy i mając cały świat, w tym mnie, w głębokim
poważaniu.
- Właśnie... - zaczęłam, ostrożnie dobierając słowa, chociaż i tak nikt
mnie nie słuchał - A skoro już mi nie zależy na tym Padalcu, mogę ją
wyrzucić! - zawołałam, wpadając na ten „genialny” pomysł.
- A kiedykolwiek Ci na nim zależało? - zapytał beznamiętnym tonem, nadal nie podnosząc powiek.
- Hmpf! - prychnęłam - Oczywiście, że nie! - powiedziałam przekonana co do swojej opinii.
– Więc nie rób scen i po prostu to wywal! – warknął, już zirytowany moim gadaniem, duch spoglądając na mnie surowym wzrokiem.
– Właśnie miałam to zrobić! – odpyskowałam mu i żeby być jeszcze
bardziej przekonująca, rzuciłam pogardliwym ruchem czarny kwiat za
siebie, który upadł na ziemię. Podniosłam dumnie głowę i zaczęłam iść
przed siebie, a Ventus po raz kolejny przewrócił oczami (kiedyś one mu z
orbit wypadną). Lecz zanim został pociągnięty przez niewidzialny
łańcuch, zauważył, że róża zaczęła nagle więdnąć, a proces ten zachodził
w przyśpieszonym tempie. Skwitował to tylko podniesioną do góry brwią i
podążył za mną w milczeniu…
Nie ma miłości Farce, nie ma róży XD
,,...Nareszcie świat zaczyyyyna w zgodzie żyć..."
OdpowiedzUsuń"Magiiiczną czuuując mooooooc!"
UsuńA ja nadal nie mam bladego pojęcia co śpiewacie 0-0 Ale nie wiem, czy chcę wiedzieć xD
UsuńEeeeee...Gdyby nie zwiędła to bym se przywłaszczyła -3-
OdpowiedzUsuńChcesz nową? xD
UsuńE! Tylko bez takich!
OdpowiedzUsuń(Bosz, co ja wyrabiam zazdrosną Rirą XD)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo ba, że chcę ^3^
OdpowiedzUsuńO ile mówisz poważnie.
UsuńCzuję się porzucona... ;-;
UsuńI zazdrosna!
A jak Asher przyniesie ci zdechłego króliczka to poprawi ci się humor? ^^
UsuńTaaaak! Rira pragnie króliczkaa~~! ^^
UsuńA o co masz być niby zazdrosna? Lua po prostu chce czarną różę -3-
OdpowiedzUsuńJak chcesz to możesz dostać, jeśli czarna róża nikomu się nie znudziła x3
Usuń