środa, 30 marca 2016

Od Farce (CD. Raza): A zwycięzcą jest…!

To, że zapytałam Raza o to, czy chce być moją parą w wędrówce miało swoje podstawy. Oczywiście, wiedziałam, że się zgodzi. Bo jak mogłoby być inaczej? Nie znał tu nikogo prócz mnie, a prawie wszyscy byli już zajęci. To ułatwiało znacznie moje plany. Cóż, prawda, że głównym celem był fakt, by dopiec Padalcowi.
Gdy Raz się zgodził, zbliżyłam się do niego, tym samym posyłając tamtej parce gołąbeczków kpiące spojrzenie oraz uśmieszek jakby mówiący: „Ha! Widzisz? Nie jestem gorsza! Myślisz, że jak znajdziesz sobie dziewczynę i już nie będziesz ze mną rozmawiał to ja się załamię?! Niedoczekanie Twoje, oślizgły gadzie! Nie padnę Ci do łap, nie będę błagać o uwagę! Doskonale poradzę sobie bez Ciebie, ty podły, oszukańczy, nieczuły, cholerny… Ha! Masz za wysokie mniemanie o sobie, kretynie! Ja też mam swoją parę! Mam kogoś z kim mogłabym rywalizować! Wypchaj się!” (tak, to wszystko zmieściło się w jednym spojrzeniu i uśmiechu, czy ktoś w to wątpi?).
Szliśmy już tak jakiś czas, który to zapełniałam żartami i śmiechami z Razem, który obiecał mi opowiedzieć o losach swojej dawnej watahy i jej legendę. Pomimo, że nawet mnie to ciekawiło, to dalej nie była ta upragniona nazwa, którą pragnęłam usłyszeć. Facet miał inne korzenie. Cóż, warto było spróbować.
– Hej! – przerwałam mu jego nagle jego wypowiedź, gdyż nagle wpadło mi coś do głowy. Basior zamilkł i popatrzył na mnie z lekką ciekawością. – Zmierzmy się w czymś jeszcze! – zawołałam wesoło, uśmiechając się promiennie do niego. Oczy basiora nagle rozbłysły dziwnym blaskiem. „Czyżby chciał się zrewanżować?”, uśmiechnęłam się podle we wnętrzu. – Jestem pewna, że znowu Cię pokonam – wyszczerzyłam się rezolutnie, aczkolwiek owy gest miał w sobie domieszkę przyjacielskiego wyrazu.
– Ach tak? – odparł zaczepnie. – Tym razem to ja będę górą! – zapewnił, patrząc mi w oczy z pewnością siebie. Przez chwilę mierzyliśmy się tak spojrzeniami jak dawni wrogowie, którzy spotkali się po latach, lecz zaraz po tym wybuchliśmy głośnym śmiechem, dzięki któremu zwróciliśmy na siebie uwagę kilku wilków. My, kompletnie nie zwracając na to uwagi, dalej chichotaliśmy, żartowaliśmy i pozwalaliśmy sobie na przyjacielskie popychanki.
– Więc? – Powrócił do tematu Raz, kiedy w końcu udało nam się opanować. – Co tym razem?
– Hmm… Wzięłabym skoki, ale to zbyt banalne… – zastanowiłam się przez chwilę.
– Bluszczyk kurdybanek! – wykrzyknął nagle niebieski basior.
– Co? – zapytałam zaskoczona, wytrzeszczając nań oczy. Raz wskazywał na małą kępkę roślin z miniaturowymi, fioletowymi kwiatkami. Uśmiechnął się do mnie zawadiacko. – Ach tak? – Popatrzyłam sprytnie, po czym rozejrzałam się dokoła. Zadanie było utrudnione, bowiem nie było mowy o zatrzymaniu się czy dokładnym przebadaniu roślinki. – Komosa biała! – zauważyłam po kilku sekundach, wyciągając łapę ku mojemu znalezisku.
– Krwawnik pospolity!
– Jasnota purpurowa!
– Tasznik pospolity!
– Podbiał pospolity!
– A to akurat nieprawda! – zaprzeczył basior, widocznie wielce rad z mojej pomyłki. Szybko podbiegł do wspomnianej wcześniej rośliny i zerwał kępkę, po czym wrócił do mnie. – Widzisz? To Lepiężnik – oznajmił dumnie.
– Wcale nie! – oburzyłam się przesadnie, zabierając mu łup i pokazując młode listki – Lepiężnik jest zwykle większy w tym stadium rozwoju i bardziej zielony!
– Mylisz się!
– Wiem co widzę! To Podbiał!
– To Lepiężnik!
– Podbiał!
– Lepiężnik!
– Podbiał!
– Chcesz się przekonać? – zaproponował zuchwale, przerywając nasze przepychanki.
– Z chęcią! – zawołałam pewna siebie, jak jeszcze nigdy. Rozejrzałam się wokoło, szukając kogoś, kto by znał się na zielarstwie. Gdy się odwróciłam, moje oczy natrafiły na idących za nami Luę i Blade’a. Gdybym teraz nie miała na sobie Maski Uprzejmości, pewnie mój pysk wykrzywiłby kpiący uśmiech. Zamiast tego, rozpromieniłam się jeszcze bardziej. „Och, oni cały czas nas słyszeli? Jaka szkoda...”
– Lua! – zwróciłam się do niebieskiej wadery i podeszłam do niej pewnym krokiem. – Na co Ci wygląda ta roślina?- zapytałam, pokazując na otwartej łapie wytarganą już porządnie kępę zielonego czegoś. Ciemna wadera pochyliła się nad dziwną rzeczą, zmrużywszy lekko oczy i powiedziała:
– Podbiał.
– Skąd to możesz wiedzieć? – zapytał Raz, odwracając się nagle do nas.
– No, znam się ciut na roślinach – odparła, wzruszając barkami. Uśmiechnęłam się zwycięsko do Raza.
– Widzisz? Miałam rację! – zawołam do niego, ponownie stając z nim w parze i wyrzucając pogardliwie miał za siebie, który już nie był mi potrzebny. P o d b i a ł wzniósł się w powietrze, po czym trafił prosto na pysk towarzysza ciemnej wadery. Padalec prychnął z niesmakiem zrzucając z siebie niechcianą rzecz. – Ups, przepraszam – dodałam grzecznie przez ramię, po czym ponownie powróciłam do dawnej pozycji. – Znowu wygrałam! – zaśmiałam się do Raza.
– Jednak roślinka nie robi różnicy! – zaprzeczył.
– Ale jednak przeważyła szalę! – upierałam się przy swoim. Basior, pomimo iż lekko zirytowany, wydał z siebie radosny śmiech.
Wędrowaliśmy w radosnej atmosferze jeszcze przez jakiś czas, póki naszej podróży nie przerwał nagły wschód słońca. Żółta kula wynurzyła się znad horyzontu, zwiastując koniec nocy, a początek nowego dnia. Szybko zleciał ten czas. Niedawno co wyruszaliśmy i widzieliśmy zachód. Jednakże miło było popatrzeć na ten ładny widok. Mogliśmy się nim nacieszyć jeszcze bardziej, bowiem Alfa, ku uciesze większości członków, zarządziła postój do momentu, aż słońce będzie w zenicie. Wtedy znów ruszamy, a kolejną przerwę robimy już po zmroku.
– Ja wcale się nie zmęczyłam – powiedziałam do Raza, gdy dowiedzieliśmy się o tej informacji i zobaczyliśmy niektóre wilki padające na ziemię.
– Ja też nie – zgodził się ze mną – Choć wpierniczyłbym jakieś śniadanko – odparł, rozglądając się w poszukiwaniu jakiegoś lasku czy polanki, która mogłaby stanowić, idealnie schronienie dla smakowitej zwierzyny.
– Czy myślisz o tym samym co ja? – zapytałam, patrząc się na niego przebiegle.
– KTO PIERWSZY COŚ UPOLUJE! – krzyknęliśmy razem po czym rzuciliśmy się w przeciwnych kierunkach, w poszukiwaniu naszych celów, które miały zaważyć na naszym zwycięstwie.

 Raz? Trochu dużo tych sporów, ale co tam ^^ Potem możemy zawrzeć chwilowy rozejm.
Ale znowu jakieś krótkawe mi wyszło :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz