- Witam szanowną panią! Czy mogłabyś mi wskazać drogę do jakiegoś miejsca z wodą? Męczy mnie pragnienie, a nie znam zbytnio tych terenów. - Nie znosiłem mówić w ten sposób. Skatowałem się za to w myślach. W tej wypowiedzi nie było ani trochę luzu. Pewnie brzmiało to tak jakbym wyrażał kondolencje na pogrzebie. Wadera chwilę starała się jakby ogarnąć ale odpowiedziała. Chyba żartobliwie.
- Z chęcią zaprowadzę szanownego Pana do źródełka. - uśmiechnęła się przy tym trochę kpiąco.
- Czyli mam w ten sposób nie mówić? Dobrze. W takim razie.... Jestem Raz. - Ta tylko uśmiechnęła się rezolutnie. Sprawiała wrażenie idealnej. Nie wiem czemu przyszło mi to na myśl ale po prostu tak wyglądała i się zachowywała.
- W takim razie Razie ja jestem Farce. I tak. Z chęcią Cię zaprowadzę. A potem.... A potem się zobaczy. - Hmmm.... Ciekawe imię. Psikus. Będę musiał na siebie uważać. Omal nie zauważyłem jak nowa koleżanka ruszyła raźnym krokiem za mnie. Skinęła głową abym poszedł za nią.
- Już się boję co potem. Oby nie pływanie w błocie z pijawkami albo jedzenie kory. - Tak. Powiedziałem to. W ten sposób łatwo można sprawdzić jaki charakter ma rozmówca. Czy się obrazi czy uśmiechnie. Na moje szczęście się uśmiechnęła.
- Potem zaprowadzimy cię do Alphy. - Czyżby podwójne szczęście!? Chciałem krzyknąć "Hurrey!!!" Nie dość, że spotkałem taką fajną waderę to jeszcze jest z nią wataha!!! Marzenia spełnione? Prawdopodobnie tak.
- Po co mam iść do jakiejś Alphy? - to pytanie miało za zadanie tylko wypchać czas.
- Aaaaa.... żeby zobaczyć co karze zrobić z kolejnym przybyszem. Może Cię zostawimy, może zabijemy, może wygnamy, a może będziesz mógł się do nas podłączyć. Tylko, żeby czwarta opcja wypaliła musiałbyś wyróżniać się pewną przypadłością. - No proszę. Niby głupie pytanie, a tyle można się dowiedzieć. Ciekawe o jaką przypadłość chodzi? W prawdzie jedną posiadam ale wątpię żeby chodziło o klątwę. Przecież ona nie wygląda na przeklętą. Po drodze pojawiła się niezręczna cisza. Nie lubię tego, bardzo. Do tego zacząłem odczuwać jak czas stopniowo zwalnia. Tylko nie to! Musiałem rozpocząć jakąś rozmowę.
- Ładne futro. Jesteś z południa? - Wszystko zaczęło wracać do normy. Uffffff.... Mało brakowało. Farce uśmiechnęła się i zapytała.
- Dlaczego tak uważasz? I chodzi mi o jedno i drugie. - Tutaj nie musiałem wiele myśleć. Wystarczyło powiedzieć to co się wie.
- Masz brązowe zadbane futro. Nie dziw się, że mówię, że jest ładne. Jeżeli chodzi o pochodzenie to kolor futra posiada zależność od położenia. Wiesz im dalej na północ tym częściej można zobaczyć futra w zimne barwy typu czerń, biel albo niebieski jak u mnie. Im dalej na południe tym więcej wilków w ciepłych kolorach. Na przykład żółty, brązowy, rudawy... - Jej zachowanie w tym momencie mnie ciut zdziwiło. Najpierw tak jak przypuszczałem lekko się zarumieniła ale potem zaczęła jagby coś sobie układać w głowie. Mniejsza z tym. Szkoda było drogi.
- Wiesz Farce... Odechciało mi się pić. Może pójdziemy do tej Alphy? - Tutaj też mnie zaskoczyła. Ni się obraziła, ni zdenerwowała odwróciła się tylko w przeciwnym kierunku i powiedziała.
- Spieszno ci zginąć? W takim razie kto pierwszy? - I zaczęła biec. Może przedtem przejrzała, że tak na prawdę nie chcę mi się pić? W tej chwili nie było to ważne. Biegłem za nią ile sił w łapach. Mój obiad jeździł mi po brzuchu. Po przebiegnięciu paruset metrów, kiedy chciałem ją wyprzedzić coś zrozumiałem. Zawołałem.
- Ej! To nie fair! Ja nawet nie wiem gdzie mam biec! - odwróciła łeb w moją stronę i tylko uniosła brew. Aha czyli to był taki wyścig, w którym ona ma wygrać. Psikus. Już wiem dlaczego. Wrabia cię, a ty się orientujesz dopiero po przebiegnięciu połowy trasy. Biegliśmy dalej. Z przodu zaczęły się pokazywać sylwetki wilków. Zbliżaliśmy się do nich z zawrotną szybkością.
Farce? Mam nadzieję, że o to chodziło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz