poniedziałek, 29 czerwca 2015

Od Riry (CD Luy): Nauczycielka potrzebna od zaraz

Po mojej kłótni z Asherem postanowiłam wrócić do stada. Cóż, nie udało się nam… MI nic upolować, a niedźwiedź leżący kilka metrów dalej nie jest zdatny do jedzenia. Nie chodzi o to, że miał jakąś chorobę czy coś. Po prostu został zabity przez wilka, z którym obecnie mam na pieńku. Duma siedzi w każdym z nas, a u mnie już się pojawiła.
Ruszyłam w stronę gwaru stłumionego przez gęste rozmieszczenie drzew i krzewów. Mimo to, przecisnęłam się koło zarośli i wyszłam na prostą ścieżkę. Z powodu wcześniejszej sprzeczki byłam zła. Co tam zła. Wściekła! Podążałam przed siebie z naburmuszonym wyrazem pyska, mamrocząc pod nosem niecenzuralne rzeczy na temat basiora i jego zachowania.
– Już ja mu pokażę… – burknęłam – „Bezbronna”! Hmpf! – prychnęłam z pogardą na samo to wspomnienie.
Wkroczyłam na polanę, na której się zatrzymaliśmy i rozejrzałam się dookoła. Chociaż bardzo tego nie chciałam, mój wzrok natrafił na oczy Ashera. Rzuciłam mu gniewne spojrzenie, wypięłam pierś, podniosłam wysoko łeb i z dumą pomaszerowałam przed siebie, racząc wilka swoją ignorancją.
„Jeśli nauczyłabym się walczyć, nie mógłby się wtedy niczego uczepić”, pomyślałam. „Jedyne co potrafię, to tropienie. Jestem beznadziejna”, podsumowałam swoje umiejętności.
Po krótkim dystansie, położyłam się pod jakimś małym drzewkiem i obserwowałam innych, prowadząc prawdziwą burze mózgu:
„Kto z watahy potrafi walczyć? Soha jest generałem…! Ach… Ale jego tutaj nie ma. Zastanawiam się właśnie, gdzie mógłby być. Mniejsza… Ikane byłoby niezręcznie o to zapytać, w końcu jest Alfą. To nie byle jaka fucha. Wiąże ze sobą dużą odpowiedzialność i na pewno teraz ma już robotę… Z kolei Blue również nie poproszę. Widziałam, jak rozmawia z Marvelem i tą nową… Chyba Soneą. Nie chcę im przeszkadzać...”
Mój wzrok cały ten czas spoczywał na grupce spędzającej czas przy ognisku i nie zwracałam zbytniej uwagi na tak zwane „odludki”. Dopiero po dłuższym czasie zauważyłam waderę, która leżała niedaleko mnie. Chyba widziałam ją już wcześniej…
Jej łeb leżał wygodnie na miękkich łapach, a oczy miałam zamknięte. Nie mogłam w tamtej chwili opisać jej dokładnego wyglądu, z uwagi na panujący mrok, jednak na jej puszystym ogonie widniały tajemnicze wisiory, które świeciły dość stłumionym światłem.
Zaciekawiona wstałam i skierowałam się do wilka. Stanęłam przed nią, a ona, wyczuwając moją obecność, podniosła powieki. Podniosła się z ziemi i bez słowa usiadła, mierząc mnie wzrokiem. Dopiero teraz mogłam się jej bliżej przyjrzeć. W oczy rzucały się jej czerwone ślepia, częściowo przykryte długą grzywką. Na jej smukłym pysku, nad nosem widniała mała blizna. Duże uszy, przekłute kolczykiem ozdobione piórem, prezentowały się naprawdę dostojnie. „Ona jest naprawdę ładna”, przeleciało mi przez myśl. Ma figurę, która nie jednak wilczyca by pozazdrościła, błyszczące futro i piękne oczy, jednak te blizny mówiły, że przeszła w życiu nie jedno… I na pewno umie walczyć!
– Hej! – zawołałam entuzjastycznie, przekręcając lekko łeb.
– Znamy się? – zapytała chłodno. Uśmiechnęłam się do niej promiennie.
– Nie. Ale się poznamy! – oznajmiłam – Lua, tak? – zapytałam, chcąc się upewnić.
– Tak – przytaknęła. Ledwo zdążyła to powiedzieć, znowu wydałam z siebie dźwięk:
– Świetnie! Twoje imię obiło mi się o uszy. Pasuje Ci, wiesz? Ale to nie z tym przychodzę. Kiedy się rozgadam od razu tracę wątek i się gubię. To moja wada. Z resztą, często przeskakuję z tematu na temat całkiem nieświadomie! To trochę męczące. O, znowu to zrobiłam! Przepraszam! – zaśmiałam się – Wracając do tego, co chciałam powiedzieć… Och! Mam…! Widząc Cię, od razu założyłam, że umiesz co nieco walczyć, ze względu na te rany i chyba się nie pomyliłam, prawda? No właśnie. Sprawa jest taka, że ja jestem KOMPLETNIE zielona jeśli chodzi o tematy walki, a przydałoby się znać kilka chwytów. Biorąc pod uwagę te niedawne walki i to, że ta wataha dużo podróżuje, przy okazji podbudowałabym swoją wytrzymałość. Chciałam poprosić o to naszego generała, Sohę, ale tak się złożyło, że w pewnym momencie się od nas odłączył. Możesz nie wiedzieć, bo przecież jesteś tu od niedawna, co nie? Aj, znowu zboczyłam z tematu…! Cóż, wszyscy są teraz zajęci swoimi sprawami i nie chciałabym im zawracać głowy. Pomimo mojego obecnego zachowania, naprawdę nie lubię sprawiać kłopotów i dlatego zrozumiem, jeśli nie będziesz chciała mnie uczyć. Zdaję sobie sprawę, jakie musi być teraz dziwne. Wiesz, nieznajoma wadera podchodzi do Ciebie i prosi Cię o pomoc w walce. To się nie zdarza na co dzień! Przynajmniej mi, ale ja prowadzę monotonne życie. Można to wywnioskować po tym, że nie umiem walczyć. Po zastanowieniu, nie posiadam też żadnych zdolności magicznych, bo moja klątwa jest zupełnie do niczego i w żaden sposób, jakkolwiek byś na nią nie spojrzała, nie wiąże się z magią. To, z drugiej strony wyjaśnia, dlaczego jestem tropicielem. Do tej fuchy nie trzeba nic specjalnego. Chociaż może przydać się tutaj dobry węch… – zastanowiłam się przez chwilę, tym samym robiąc przerwę w swojej wypowiedzi. Po chwili kontynuowałam:
– Nieważne. Ach, i przy okazji, jestem Rira – oznajmiłam uśmiechając się do nowo poznanej.

 Lua?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz