niedziela, 7 czerwca 2015

Od Chris'a: Opowieści (nie) na dobranoc

Leżałem na ziemi. Co miałem robić innego? Był środek a ja wciąż nie mogłem zasnąć. Jasne, ktoś bardziej kreatywny i pomysłowy rzuciłby tysiąc możliwości co można zrobić w środku nocy jak się spać nie może ale problem polegał na tym, że ja nie miałem w ogóle pomysłów. Byłem z nich tak wyprany, że aż mnie to drażniło. Większość spała, tylko niektórzy albo siedzieli w ciszy albo leżeli i próbowali, co im się przeważnie udawało. W końcu postanowiłem się ruszyć. Nie było innego wyjścia. Albo się ruszę, albo zwariuję... bardziej niż już zdążyłem.
 - Chris? - usłyszałem nagle cichy szept gdzieś po prawej. Spojrzałem tam i okazało się, że to Darkne. Widocznie ona też nie spała.
 - Śpij Darkne, nic się nie stało. Po prostu nie mogę spać - wyjaśniłem.
Myślałem, że młoda wadera uzna to za wystarczające wyjaśnienie ale ku mojemu zdziwieniu ona wstała i podeszła do mnie ostrożnie, żeby nie nadepnąć śpiącej obok czarno-niebieskiej waderze na łapy.
 - A wiesz, że ja też? Mogę iść z tobą? Zakładam, że gdzieś się wybierasz? - spytała.
 - Tak, ale tylko po to, żeby zabić czas. Ale jak chcesz, to oczywiście. Chodź.
I poszliśmy. Póki byliśmy tam, gdzie spało najwięcej wilków nie odzywaliśmy się do siebie, żeby ich nie obudzić. Potem wyszliśmy dalej, gdzie spały już tylko pojedyncze wilki i nie trzeba było tak bardzo uważać. Tutaj była wysoka trawa, gdzieniegdzie jakieś drzewa. Wiał wiatr, ale nie było przeszywającego zimna. Po prostu... chłód. Dlatego też położyliśmy się obok powalonego drzewa w taki sposób, by zasłaniało nas przed wiatrem. Potem spytałem Yomu:
 - No, to czemu nie mogłaś spać? Powinnaś, ostatnia burza dała ci chyba w kość, co?
 - No tak, ale ile można spać. Poza tym, miałam okropnie lekki sen, jak tylko wstałeś to otworzyłam oczy i wiedziałam, że to koniec mojego snu.
 - Hm, dobrze. Ale wiesz, pewnie jutro zechcą ruszyć dalej, nie będziesz padnięta?
 - Poradzę sobie, spokojnie. - Wadera uśmiechnęła się i przez chwilę po prostu leżeliśmy sobie, patrząc po okolicy.
 - Hej, a... - zaczęła - opowiesz mi o jakiejś swojej misji? Wiesz, jedną z tych ze smokami.
 - Och, ale przecież dużo ci już opowiedziałem, jak szliśmy z Azz.
 - Tak, ale na pewno jest jeszcze jakaś.
 - Dobra, ale pod warunkiem, że spróbujesz zasnąć.
 - Nie obiecuje, z tego co pamiętam, to nie są historyjki nudne.
 - Ech...
Wadera zaśmiała się, a ja udając zirytowanego, spróbowałem się opanować, ale nic z tego nie wyszło. Coś było w tej ledwo wyrośniętej chudej waderze, co sprawiało, że od razu miało się lepszy humor. Nie wiedziałem co to takiego, ale cóż... Jedni mają talent do wkurzania, inni do umilania czasu. Taki właśnie talent miała Darkne.
 Chcąc nie chcąc, musiałem jej opowiedzieć jakąś historię. Postanowiłem więc opowiedzieć, jak to trafiłem na młodą smoczycę, która się we zakochała. Jedynym plusem tej dziwnej sytuacji było to, że łatwo sobie z nią poradziłem. Niestety, smoczyca obdarowywała mnie licznymi na wpół żywymi "prezentami", które miałem zjeść. Oczywiście, nie robiłem tego. Kanibalem nie jestem, bo zdarzały się i wilki. Pomagałem im zwiać. Na szczęście, nigdy nie zostałem na tym złapany.
 Kiedy skończyłem opowieść, okazało się, że wschód słońca nadejdzie lada moment, toteż ze względu na prośby Yomu zostaliśmy w tym miejscu. Według niej to było idealne miejsce na oglądanie tego zjawiska. Uśmiechnąłem się tylko i zaczekaliśmy, a potem spokojnie wróciliśmy do "centrum snu" watahy. Tym razem jednak położyliśmy się obok siebie, a Darkne zadawała mi różne pytania o szczegóły mojej "pracy".
<Darkne?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz