poniedziałek, 28 grudnia 2015

Od Ashera (CD Riry): Nareszcie razem

        Asher z trudem odciągnął od siebie Rirę, by móc spojrzeć waderze w oczy. Śliczne, jaskrawo błękitne i mokre od łez. To ostatnie basiorowi do Ri w ogóle nie pasowało. 
  - Wszystko w porządku - powtórzył. - Nie jestem na ciebie zły, nie mam ku temu ŻADNYCH powodów. Zachowaliśmy się oboje jak dzieci, tupnęliśmy nogami i uparcie nie chcieliśmy się do siebie odzywać. Ale poniekąd jesteśmy dorośli i powinniśmy się tak zachowywać - uśmiechnął się szczerze.
  Rira pociągnęła nosem, ale jej pysk również rozjaśnił uśmiech. Ponownie rzuciła się Asherowi na szyję, ale tym razem już chyba nie miała zamiaru go udusić.
  - Już dobrze? - upewnił się basior z nosem w jaskrawo błękitnych włosach.
  - Tak, trzystuletni szczeniaku - usłyszał.

* * *

        - ASHEEER!
  Czarny basior aż drgnął, a siedzący na jego grzbiecie Corvo zerwał się do lotu niezadowolony. Nie żeby przysypiał czy coś. Po prostu ktoś wydarł mu się niemal prosto do ucha. Wilk aż usiadł i podrapał się przednią łapą po uchu z wyrzutem patrząc na mniejszą o prawie dwie głowy Gammę.
  - Jenna, stoję tuż obok - powiedział.
  Diablik uśmiechnął się złośliwie.
  - Wiem - odpowiedziała zadowolona. - Jak tam zbiórka?
  Krukowaty objął wzrokiem ,,obozowisko". Jak na jego oko każdy się zbierał. Zadaniem jego, Jenny i Blade'a było dopilnowanie by wszyscy byli gotowi do marszu.
  - Chyba w porządku - rzucił niepewnie. - Przeliczyłaś wszystkich? Kogoś brakuje?
  - A jakżeby inaczej? Ikana się nam gdzieś posiała...no i przylazła jakaś dwójka nowych. 
  Asher zerknął w kierunku wskazanym przez waderę. Rzeczywiście, pod drzewkiem leżała jakaś dziwna, chuderlawa wadera, a obok siedział jakiś basior. 
  - Coś z nimi robimy? - mruknęła od niechcenia Jenna.
  - Poczekajmy na Ikanę - oparł basior. Wilczyca rzuciła mu pytające spojrzenia. - Nie martw się, będę ich miał na oku...a nawet kilku parach oczu.
  Spojrzał na siedzące na drzewach wokół polany kruki. Przesłał im myślą rozkaz, by pilnowały tamtej dwójki. Pięć czarnych ptaków posłusznie przeleciało na drugą stronę i usiadło w pobliżu nieznajomych. Potem Asher dla pewności wysłał tam jeszcze Corvo. Gamma śledziła wzrokiem kruki i uśmiechnęła się zbójecko.
  - Sprytnie - powiedziała. - Całkiem przydatne te twoje latające szczury. W życiu nie chciałoby mi się pilnować każdą podejrzaną osobę...
  Basior puścił złośliwość mimo uszu. Jenna wróciła do swoich spraw i znowu pozostał na chwilę sam. Położył się tam gdzie stał. Leżał tak sobie z półprzymkniętymi oczyma. Był zmęczony. Może udałoby się uciąć małą drzemkę przed dalszym marszem? Tak, to by było w porządku. Tylko pół godzinki...
  Już był bliski zaśnięcia gdy nagle coś przycisnęło go swoim ciężarem do ziemi. Ciężko wypuścił powietrze z płuc i podniósł głowę.
  - Ri, co ty wyprawiasz? - zapytał.
  Wadera przekręcała się leżąc grzbietem na boku basiora, jakby nie mogła się ułożyć.
  - No co? Też jestem padnięta - powiedziała. - A ty jesteś wyjątkowo wygodną poduszką.
  Asher nie mógł powstrzymać uśmiechu. 
  - Powinienem zmienić zawód? - rzucił żartobliwie.
  - Tak, ale tylko jeśli podpiszesz dożywotnią umowę ze mną. Nie pozwolę ci być niczyją inną poduszką, jasne? Tylko MOJĄ.
  Krukowaty uśmiechnął się i położył łeb z powrotem na łapach. To całkiem miłe uczucie, gdy ktoś grzeje twój bok opierając się o ciebie. 

Rira? Nie bij *^* Tylko tyle zdołałam z siebie wycisnąć

1 komentarz:

  1. Przez to opko przeszła mi przez głowę myśl, że ja też chcę mieć swoją poduszeczkę. A to bardzo zły znak.

    OdpowiedzUsuń