piątek, 28 listopada 2014

od Ikany:Wycieczka

Światło przebiły się przez powieki dając mózgowi znać o nowym dniu.Otworzyłam oczy.Przeciągnęłam się ziewając i rozejrzałam dookoła prawie cała grupa jeszcze spała.Tylko kilkoro szczeniąt biegało bez celu w kółko.Wypuściłam głośno powietrze i zmierzyłam wzrokiem horyzont.
-Jeszcze tylko trochę-pocieszałam sama siebie.
 Te gromadę prowadziłam już jakiś tydzień.Nie rozumiem dlaczego tak obawiają się tej równinki.Żadnych niedźwiedzi,ani bandytów.Więc czego tu się bać?
 Wzruszyłam obojętnie ramionami.Puki mi ,,płacą" mało mnie obchodzi jakie są ich motywy.
-Ikara?-usłyszałam znajomy głos.
-Ile razy mam powtarzać,że nazywam się Ikana?-odparłam retorycznie.
Odwróciłam się ku białemu basiorowi.Ten zamrugał nieco zmieszany.
-Wybacz...Ja chciałem tylko zapytać ile nam jeszcze zostało.
Obejrzałam się na horyzont.Słońce uniosło się już znacznie.
-Dziś wieczorem będziemy na miejscu.
Wilk pokiwał głową na znak ,że zrozumiał po czym zawrócił do towarzyszy i podzielił się z nimi informacjami.Obserwowałam jak szykują się do drogi.

Późne popołudnie-pierwszy postój.Dwaj łowcy przynieśli mi po zającu.Zjadłam oba zwierzęta po czym znów zwróciłam się ku horyzontowi.Kiedy wszyscy już nieco odpoczęli wyruszyliśmy w dalszą drogę.
 Byliśmy już bardzo blisko gdy moją uwagę przykuł nietypowy widok.Oto szarawy basior wyszedł nieco do przodu.Nie było w tym nic dziwnego gdyby nie to,że nosił zbroje.
 Postanowiłam sprawdzić to później.

Wszyscy już pożegnali się ze mną.Jedni dziękowali inni spoglądali na mnie z niechęcią.Moja pierwsza dalsza wycieczka skończyła się nie zbyt szczęśliwie,a każdego kto ze mną wyruszał rodzina ostrzegała przed moją osobą.
Podeszłam do odzianego w zbroję wilka,stojącego z boku.
-A cóż to za pancerzyk?-spytałam uśmiechając się do basiora.
.

Soha?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz