Imię: Moonlight
Płeć:Wadera
Wiek: 7 lat (Z tym co przespała to 205 lat)
Partner: Nie liczy, że z jej klątwom ktoś się nią zainteresuję.
Rodzina: Ma rodzeństwo które albo zostało zabite albo nadal żyje
Stanowisko: Szpieg
Charakter: Nieśmiała ale przyjacielska. Do każdego wyciąga pomocną łapę. Jest też ostrożna, nie ufa nikomu tak od razu. Przyjaciół omija szerokim łukiem, ponieważ gdy zdobędzie przyjaciela boi się ze przez nią Zamarzną albo coś gorszego. Jest Zdyscyplinowana i Rozsądna, Zadziorna i ostra w walce. Lubi być niezależna ale to się zmienia gdy poznaje jakiegoś basiora. Bardzo szybko umie określić sytuacje w jakiej się znajduje i przewidzieć jak łatwo z niej się wyplątać. Przewiduję ruchy przeciwnika dzięki czemu łato jej zrobić unik albo zaatakować. Swoją żywiołowość ukrywa pod maską bardzo spokojnej i cichej wadery.
Historia: Urodziłam się w watasze wysunięta daleko na północ koła biegunowego. Swoje dzieciństwo spędziłam radośnie aż do 1 rok. Siedziałam spokojnie w jaskini przy ognisku. Spojrzałam na moją matkę. Krążyła po jaskini z niepokojem. Pewnie czegoś się spodziewała. Ja tylko Hasałam koło ognie robiłam fikołki i krzyczałam ,,patrz mamo! Patrz!'' Wtedy wadera odwracała głowę i ciepłym spojrzeniem patrzyła na moje popisy, śmiała się i uśmiechała, potem kiedy się zmęczyła wróciła do pilnowania wejścia. Zmęczona ułożyłam się do snu. Kiedy usłyszałam skowyt mojej matki. Otworzyłam oczy stając na równe nogi. Wtedy coś chwyciło mnie za kark i zaczęło uciekać. Nie byłam w stanie zobaczyć gdzie biegniemy, śnieg zamazywał mi obraz.. Zatrzymaliśmy się przy jakiejś jaskini. Była to piękna lodowa jaskinia. Rozejrzałam się do o koła. Weszliśmy w ogromne jasne pomieszczenie. ,,Pod sufitem'' lśniła zorza polarna oświetlając grotę. pod żyrandolem z kryształków lodu był lodowy ołtarz. Położyli mnie na nim. Jakiś wilk w czarnej pelerynie podszedł do mnie i zaczął coś mruczeć. Po chwili zaczęłam robić się senna, Łapy zrobiły mi się jak z waty, upadłam i zasnęłam. Obudziłam się z nową wiosną. Docierała ona nawet tu, na mroźną północ. Wybiegłam z jaskini. Zaczęłam nawoływać, mamę. Obejrzałam wszystkie jaskinie, zajrzałam we wszystkie kąty. nikogo nie było, ani żywego ducha. Smutna opadłam na śnieg i zaczęłam płakać, i w tej samej chwili przed mną pojawiła się zjawa. To była piękna Srebrno oka wilczyca z futrem białym niczym śnieg. Przedstawiła mi się jako Shelly. Zabrała mnie do siebie i zaczęła trenować, pokazała jak być zimnym jak lód i jak unikać uczuć. Uczyła mnie o klątwach i Nauczyła mnie mojej klątwy. Pomagała mi aż do skończenia 2 lat. Byłam w pełni gotowa by ruszyć w podróż by zdjąć klątwę niestety, nie powiodło i się, i tak zaczęłam uciekać.
Klątwa: Śnieżnej Wichury
Zasady klątwy: Gdy poruszam się po trawie, zamarza lub porostu oszrania się, zazwyczaj w okół mnie pada śnieg, moc opadów nasila się gdy doznaje mocnych uczuć typu Ogromna Radość albo Wściekłość. Koło mnie (5-6 cm) panuje temperatura -45 Stopni.
Gdy zatrzymam się dłużej w jakimiś miejscu na 25km2 spadnie śnieg. Mogę zamrozić wodę, najgorzej j jest gdy chce się napić, często gdy przytykam pyszczek do wody ona zamarza. Mogę wywołać potężny huragan śnieżny. Jedynym sposobem na złamanie klątwy jest wylanie ciepłych łez szczęścia na niebieski rubin Lodu.
Nick na howrse: Paula02
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz