Imię: Pax. Nie jest to jego prawdziwe imię. To określenie słyszał w życiu najczęściej i pierworodna nazwa zamazała się w jego pamięci.
Płeć: Basior
Wiek: 228 lat i - jeśli nie będzie się wychylał - pociągnie jeszcze dłużej. Małe wredoty są wyjątkowo żywotne...
Partner: Malo która wadera traktuje poważnie zaloty kurdupla sięgającego jej barku. No ale zawsze można próbować i Pax liczy, że kiedyś trafi na kogoś odpowiedniego.
Rodzina: Każdemu przedstawia się jako ,,Syn Dżumy i Cholery". Prawda jest taka, że jego ojciec i starsza siostra padli ofiarą plagi owej Czarnej Śmierci, a matka zmarła przez cholerę.
Stanowisko: Doradca
Wykształcenie: Życie nauczyło go rozróżniać niemal każdą chorobę, jednak przez wzgląd na klątwę nie może podjąć się zawodu medyka. Zdobył jednak kilka innych użytecznych wiadomości.
Charakter: Najsilniejszą cechą charakteru Paxa jest jego nieskończona cierpliwość i spokój. Basior po prostu żyje na tyle długo, że nic go nie zaskoczy...no może poza zjawiskami paranormalnymi, ale wszystko inne jest chłopakowi dobrze znane. Czasem jednak ten jego niezmącony spokój daje efekt odwrotny do zamierzonego - gdy jego rozmówca jest wściekły, opanowanie mniejszego od siebie wilka tylko go bardziej rozjusza. Ma lekki południowy akcent, na dodatek basiorowi zdarza się także od czasu do czasu mówić w swoim dialekcie. Zwłaszcza gdy przeklina. Niektórych słów wspólnego języka dalej się nie nauczył, chociaż miał na to ponad dwieście lat. Nie świadczy to o lenistwie, a raczej o ogromnej obojętności basiora do otaczającego go świata. Rozmowy z nim przypominają mecz ping-ponga ze ścianą: nie ważne jakim rzucisz argumentem, on i tak je odbije, ale o tobie już tego powiedzieć nie można. Jest realistą oraz deistą - wierzy w istnienie sił wyższych, ale sądzi, że nie interesują się już one światem ani tym bardziej nim samym. Trudno mu nie rzucić podczas rozmowy żadną złośliwością. Większość twierdzi, że Pax jest po prostu wrednym kurduplem. Kurduplem, który jednak ma rację. Nie boi się bólu, całe swoje cierpi i wie, że cierpienie jest nieodłączną częścią życia. W połączeniu z jego opanowaniem daje to dość nieprzyjemną dla basiora mieszankę. Zwłaszcza, że chłopak nigdy nie odpuszcza. Będzie drążył jakiś temat aż albo dowie się tego co chce...albo znowu go pobiją. Jeśli chodzi o stosunki socjalne, to wilk raczej trzyma się na uboczu (po części przez klątwę). Lubi mieć widok na wszystkich wokół niego, ale sam nie zacznie nigdy rozmowy. Jak ktoś chce z nim pogadać, to sam musi do niego podejść. To świetny mediator - rozwiązywanie wszelkich kłótni nie sprawia dla niego większych problemów. Może też pełnić rolę psychologa. Zawsze coś komuś poradzi. Nie licz tu jednak na dobroć serca, a raczej chęć zyskania świętego spokoju na kilka godzin. Jest na swój sposób zabawny. Jeśli komuś uda się zdobyć jego szacunek i przyjaźń, może zyskać naprawdę wartościowego kompana, który będzie gotów skoczyć za nim w ogień. Z przyjacielem także potrafi zdecydowanie dłużej rozmawiać, podczas gdy każdej innej osobie poświęci te symboliczne pół minuty. Jest tak głównie dlatego, że Pax nie owija w bawełnę, ani nie bawi się w poetyckie opisy. Mówi jak jest, ustala co konieczne i koniec dyskusji. Jest przy tym także wyjątkowo flegmatyczny, jakby sam chciał zniechęcić rozmówcę do dalszej dyskusji.
Historia: Nie bawmy się w barwne wspomnienia radosnego dzieciństwa. Ten profil nie potrzebuje wiedzieć co Pax porabiał jako szczeniak. Wszystko zaczyna się później...
Basior w wieku 4 lat zakończył studia medyczne. Był wyjątkowo ambitny i świetnie przygotowany na wszelkie możliwości. Mówiono, że młodemu medykowi nie straszna żadna choroba. Wszystkiemu zaradzał i jego pacjenci zawsze powracali do zdrowia. Chłopak był dumą swoich rodziców oraz starszej siostry. Ta druga zawsze cieszyła się - poza rodzicami - największym szacunkiem basiora. Cała wataha głośno obchodziła się z wiadomością, że mają najlepszego medyka na południu. Aż w końcu dotarło to do tajemniczego jegomościa. Nieznajomy przyszedł do wilka po nastaniu ciemności, gdy ten szykował się już do powrotu do domu. Stara wilczyca nalegała jednak, by jej pomógł, a sumienie medyka (jakże się ono rozszerzyło przez te wszystkie lata...) nie pozwalało mu odmówić. Pacjentka już na starcie poinformowała go, że żaden medyk nie umiał jej pomóc, a skoro pogłoski opisują młodego basiora jako niesamowitego znawcę, to wiązała z nim wielkie nadzieje i będzie bardzo niezadowolona jeśli ją zawiedzie. Gdy wilk jedynie ,,wzruszył ramionami", opisała mu wszystkie objawy i dolegliwości. Basior w życiu nie spotkał takiego przypadku. Mimo to pewny siebie spisał odpowiednią receptę. Wadera odeszła. Ku zdziwieniu medyka wróciła o tej samej porze tydzień później. Była niezadowolona, gdyż jej stan w niczym się nie poprawił.Ponownie chciała pomocy. Tym razem jednak nie poprosiła, ale rozkazała. Basior starał się jak mógł. Niestety tydzień później wadera wróciła. Zaczęła medykowi grozić. Wilk zdesperowany ponownie spróbował. Ale bez skutku. Czwartego tygodnia staruszka odwiedziła go o tej samej porze co zawsze. Ale już nie prosiła, nie rozkazywała ani nie groziła. Powiedziała jedynie grobowym tonem, że od teraz będzie cierpiał na wieki chorobą, której nie będzie w stanie uleczyć. Potem już więcej nie wróciła. Medyk w końcu zapomniał o dziwnej pacjentce. Nikomu też o niej nie mówił.
A Klątwa zaczęła działać dopiero rok później.
Basior zachorował na dżumę. Nie wiadomo skąd. Sam jednak nie zdawał sobie sprawy, że jest chory, ponieważ nie miał żadnych objawów. Ale przywlókł zarazę do swojej watahy. Plaga wytępiła prawie wszystkich. Czarna Śmierć zabrała mu ojca i siostrę, a on nie mógł nic na to poradzić. Dziwił się, że sam nie zachorował, ale ocaleni próbowali utwierdzić go w przekonaniu, że przecież jest medykiem, a medycy zawsze są okazami zdrowia. Dwa lata później ponownie zachorował. Tym razem na cholerę. Historia powtórzyła się - wataha została prawie całkowicie wytępiona przez wirus, który przywlókł. A on sam był okazem zdrowia. Podczas epidemii zmarła jego matka. Alfa watahy zaczął być jednak wobec niego podejrzliwy. Wszyscy tym razem zachorowali, a ich medyk nie okazywał żadnych oznak choroby. Zasięgnął pomocy szamana. Ten dotarł do strasznej prawdy. Gdy medyk usłyszał słowa szamana sam zdecydował się odejść, nie czekając aż Alfa każe go stracić.
Później zastanawiał się czy zrobił dobrze. Gdyby został stracony, nie byłby dla nikogo niebezpieczeństwem. Później, gdy jego poglądy stały się bardziej samolubne, twierdził, że oszczędziłoby mu to zbędnych cierpień. Klątwa wydłużyła mu życie i przyprawiła rogi. To nie metafora. Basiorowi naprawdę wyrosły rogi. Początkowo małe, cały czas się wydłużały. Dzięki bogu przestały rosnąć po skończeniu przez basiora 100 lat. Ironicznie przez ten cały wiek basior chodził od medyka do medyka - tak jak staruszka, która go przeklęła - i szukał pomocy. Ale wszelkie określenia swojej choroby jakie słyszał to ,,Pax-12", ,,Pax-34" i tym podobne, a czasem ,,Ignota Morbo" - ,,choroba nieznana".
Klątwa: Ignota Morbo
Zasady klątwy: Pax nie może umrzeć przez żaden czynnik naturalny, jak choroba lub starość. Nie oznacza to jednak, że basior nie może chorować. Wręcz przeciwnie: chłopak łapie wszystko, ale nie może się z tego wyleczyć przez długi czas. Głównie przez to niemal zawsze ma katar i boli go gardło. Jego krew ma niecodzienny, jaskrawo niebieski kolor. Dla innych ma właściwości toksyczne. Gdyby odstała się ona do oczu lub gardła mogłaby spowodować nieprzyjemne pieczenie, a dłuższy kontakt sprawia, że wyżera nawet naskórek. Pax korzysta więc z niej czasem jako broni. Gdy jest ranny wykorzystuje ten fakt przeciwko wrogowi. Czasem sam się rani, by móc się bronić. Dlatego też prawie zawsze ma krzywo zabandażowaną łapę lub ogon.
Głos:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz